Czy możemy hakować nasze sny? Rozmowa w Pytaniu na śniadanie
Przesypiamy 1/3 naszego życia. Sen nie jest dla organizmu czasem absolutnego spokoju - elektryczna działalność naszego mózgu nie zatrzymuje się ani na chwilę i nieustannie wchodzimy w różne fazy snu, takie jak N1, N2, N3 i REM, gdzie nasze gałki oczne rozpoczynają gwałtowny taniec za kurtyną powiek. Ten tajemniczy ciąg różnych procesów wciąż nie jest do końca poznany, ale istniały i istnieją osoby, które potrafią wykorzystać sen do kreatywnego rozwiązywania problemów.
 
Do takich osób zaliczają się np. Nikola Tesla, Thomas Edison, Salvador Dali i Otto Loewi. Zauważyli oni, że początkowy etap snu sprzyja kreatywności, która nie jest w tym momencie ograniczona żadnym gorsetem (sądzi się, że w czasie normalnej aktywności nasze zmysły kanalizują myśli i tkwimy przez to w koleinach myślenia, a gdy śpimy, umysł jest nieskrępowany i tworzy własną bajkę). Dlatego przed snem intensywnie myśleli o jakimś problemie, a później wkładali do ręki ciężką, metalową kulę, która spadała, gdy zapadli w sen. Upadek kuli budził śpiącego, a ten zapisywał na kartce idee, które mu się przyśniły. Dzięki tej metodzie fizjolog Otto Loewi otrzymał Nagrodę Nobla - w czasie snu przyszedł mu do głowy eksperyment, który pozwolił zbadać mechanizmy przechodzenia sygnałów pomiędzy neuronami.
 
W obecnym czasie nie musimy już korzystać z tak archaicznych metod jak ta z kulą - mamy znacznie doskonalsze rozwiązania. Naukowcy z Dream Lab z MIT opracowali system, który składa się z rękawicy i programu zawiadującego robotem społecznym. Działa to następująco: rękawica mierzy tętno, napięcie mięśniowe i przewodnictwo skóry, a program stara się stwierdzić na tej podstawie to, czy weszliśmy w stan przejściowy pomiędzy jawą a snem, czyli N1. Gdy system to stwierdzi, odzywa się robot społeczny, który wypowiada pewne słowa. Słowa te "ustawiają" nasz sen na właściwe tory i pozwalają się skupić na jakimś problemie. Po chwili robot ponownie się odzywa i zadaje pytanie: "O czym śniłeś?". Włącza się w tym momencie rejestracja naszych odpowiedzi, ponieważ jest coś takiego jak amnezja hipnagogiczna i nic nie będziemy pamiętać - dlatego musimy te odpowiedzi nagrać. Na koniec system pozwala nam powrócić do snu i zbieranie przychodzących do głowy pomysłów zaczyna się od początku.

Dormio, bo tak nazywa się powyższe rozwiązanie, jest dostępne na zasadach open source i każdy może przeprowadzić powyższe eksperymenty w domu. Nawet nie jest potrzebny do tego robot społeczny - wystarczy specjalna aplikacja na smartfon. Polecam wpisać w wyszukiwarce "Dormio MIT GitHub", a na pewno pojawią się wyniki prowadzące do źródeł projektu.

Inny badacz wchodzący w skład tego laboratorium pracuje nad zmianą treści snów, ale tym razem na etapie N3, czyli głębszym. Celem tego projektu jest wydzielanie w odpowiednim momencie ładnych zapachów (moment ten jest ustalany na podstawie tętna i fal mózgowych), które mogą być skojarzone z np. wyuczonym zachowaniem lub pozytywnymi wspomnieniami. Badaczka twierdzi, że system może w przyszłości posłużyć do zmiany nieprzyjemnych wspomnień związanych z traumą i zespołem stresu pourazowego. Wdychając dobrze kojarzące się zapachy być może pokonamy również pojawiające się koszmary.

Czas pokaże, czy powyższe urządzenia będą szerzej stosowane. Istnieje wiele pytań bez odpowiedzi - czy urządzenia są bezpieczne?, czy nie wywołają problemów ze snem?, czy nie spowodują uzależnień? etc. Uważam jednak, że warto nadal prowadzić badania nad snem, bo dzięki znajomości kryjących się za nim tajemnic będziemy mogli osiągnąć pełen potencjał rozwoju człowieka.

Więcej na stronie PnŚ!